Publikujemy komentarz do aktualnej sytuacji w niemieckiej gospodarce autorstwa Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej.
Bliskość województwa lubuskiego z granicą niemiecką oraz liczne powiązania z rynkiem naszych zachodnich sąsiadów powodują, że ze wzmożoną uwagą obserwujemy niepokojące procesy, które mają obecnie miejsce w tamtejszej gospodarce.
Lubiący eufemizmy mówią, że w ostatnim czasie gospodarka i polityka Niemiec „przechodzi pewne turbulencje”. Czemu ma nas to obchodzić? Pomyślność niemieckiej gospodarki leży nam na sercu, bo Niemcy to najważniejszy partner handlowy Polski. Eksport do Niemiec jest porównywalny z sumą eksportu do kolejnych pięciu krajów z listy najważniejszych naszych odbiorców (suma eksportu odpowiednio do: Czech, Francji, Wielkiej Brytanii, Holandii i Włoch). Co ważne ów wynik robimy nie jednym czy dwoma kluczowymi wyrobami istotnymi tylko dla niewielkiej części naszej gospodarki, ale tysiącami rodzajów wyrobów od dziesiątków tysięcy dostawców z różnorakich branż. Od wielu dóbr zaopatrzeniowych potrzebnych do dalszej produkcji, przez gotowe dobra konsumpcyjne, po sporo dóbr o charakterze inwestycyjnym.
Tymczasem wyniki gospodarcze Niemiec od dłuższego już czasu prezentują się mizernie. Jeśli spojrzeć na najpopularniejszą miarę określającą co w gospodarce się dzieje - czyli dynamikę PKB - to od dobrych kilku kwartałów wciąż stagnacja przeplata się z lekką recesją. W dodatku poziom owego PKB jedynie nieznacznie (o zaledwie 0,5% w ujęciu realnym) przewyższa ten sprzed pandemii tj. z roku 2019. Dla porównania wypada dodać, że nasz PKB przewyższa ten sprzed pandemii o 13%.
Trzeba mieć też na uwadze, że wyniki gospodarki niemieckiej oglądane na poziomie ogółem – wskazujące wartości z okolicy przełomu stagnacji i recesji - mogą być nieco mylnie interpretowane. Utożsamia je się bowiem zazwyczaj z tym, że wszystkim firmom dzieje się podobnie - tak stagnacyjnie, ale też i bez dramatycznych spadków. Tymczasem jest inaczej. Niemiecka gospodarka jest obecnie w okresie bardzo głębokiej zmiany strukturalnej. W konsekwencji dla części branż sytuacja jest bardzo zła (do poziomu likwidacji włącznie), dla innych trudna, ale do wytrzymania, dla jeszcze innych zaś umiarkowanie pozytywna. Do branż z największymi kłopotami zalicza się zwłaszcza automotiv ale również agd i rtv, przemysł maszynowy, chemię i produkcję wyrobów sztucznych. Ma to związek tak z gwałtownym skokiem cen energii i jej nośników, ale również spadkiem popytu na eksport z Niemiec (zwłaszcza do Chin) oraz obawami inwestorów o perspektywy produkcji przemysłowej w dobie rosnących wymagań zielonego ładu. W Niemczech, podobnie jak w Polsce, wielu inwestorów bardzo poważnie rozpatruje pytanie czy wciąż produkować tu i tu właśnie rozbudowywać moce produkcyjne, czy jednak postawić na lokalizację, w której wymagania do spełnienia będą znacznie mniejsze niż w EU.
Obserwowane dziś kłopoty niemieckiej gospodarki (znajdujące zrozumiałe odzwierciedlenie w problemach natury politycznej) skłaniają część analityków czy komentatorów do formułowania alarmistycznych przypuszczeń „że koniec jest bliski”. Trudno jednak tu się zgodzić. Mamy do czynienia z bardzo dużą, bardzo zasobną i bardzo wpływową gospodarką. Ona z problemów wyjdzie (być może już niebawem). Odmieniona, z innymi niż dotąd potrzebami. Ta odmiana dla wielu naszych dostawców będzie stanowiła przysłowiowy „dopust boży”. Pamiętajmy jednak, że dzięki naszej elastyczności okresy kłopotów niemieckiej gospodarki przekuwaliśmy zazwyczaj na pozyskiwanie nowych dodatkowych klientów, których odbijaliśmy doczasowym dostawcom. Tak może być i tym razem.
Co ważne z naszych prognoz, ale i konsensusu rynnowego wynika, że czwarty kwartał 2024 powinien być pozytywnym przełomem dla sytuacji w niemieckiej gospodarce. Po okresie falowani stagnacji i recesji powinien pojawić się wzrost (tak w ujęciu kwartał do poprzedniego jaki i kwartał do analogicznego w roku poprzednim) i co najważniejsze wzrost ten powinien być początkiem dłuższej pozytywnej serii (wszak mieliśmy już na niewielkim plusie w stosunku do sytuacji sprzed roku kwartał drugi, ale po nim znów słabo było w kwartale trzecim).
Dotychczasowa słabość niemieckiej gospodarki znalazła swe odzwierciedlenie w wynikach naszego eksportu. W pierwszych dziewięciu miesiącach tego roku eksport towarów z Polski do Niemiec osiągnął 70,3 mld EUR i okazał się o 5,6% niższy niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Składając to z nieco lepszymi oczekiwaniami dla ostatnich trzech miesięcy roku można szacować, iż w całym roku 2024 sprzedaż na tym kierunku będzie o około 4% niższa niż w roku 2023 i wyniesie około 94 – 95 mld EUR.
Najgłębsza kwotowo redukcja dotyczyć będzie największej w naszym eksporcie pozycji: maszyny i urządzenia mechaniczne, sprzęt elektryczny, ich części, urządzenia do rejestracji i odtwarzania dźwięku i obrazu. To dotyczyć będzie tak wyrobów gotowych jak i półproduktów zasilających wytwórców niemieckich w ich pracy (głównie na eksport). Wyraźnie niższa niż przed rokiem będzie też nasza sprzedaż w grupach: produkty pochodzenia roślinnego i produkty mineralne (w obu przypadkach część spadku to wynik obniżki cen na światowych rynkach), ale również w pozycji artykuły przemysłowe różne, metale nieszlachetne i wyroby z nich, drewno, papier i wyroby z nich, materiały włókiennicze, tworzywa sztuczne. W morzu spadków pojawiają się też jednak wzrosty eksportu. Jednym z nich jest obszar środków transportu (liczonych całościowo – nie tylko jako automotiv), powszechnie wskazywany jako ten, gdzie oczekiwany był głęboki spadek sprzedaży. Wzrosty odnotowane zostaną tez najprawdopodobniej w przypadku grupy: gotowych artykułów spożywczych, napojów i wyrobów tytoniowych.
Odmieniona gospodarka niemiecka to szansa na nowe obszary dostaw dla polskich firm. Częściowo będą to nowi – dodatkowi dostawcy, częściowo zaś dostawcy dotychczasowi, którym uda się zmienić profil produkcji. Jednak część producentów nie będzie już w stanie znaleźć zbytu na swoje towary u naszego zachodniego sąsiada. Czy będzie dla nich szansa na dostawy gdzie indziej? W dobie rosnących tendencji protekcjonistycznych i spadku udziału niemieckich wytwórców w światowym handlu szansą dla polskich producentów może być eksport dóbr zaopatrzeniowych na rzecz wytwórców końcowych z innych krajów (choćby USA czy UK ale również Japonii, Korei Południowej czy Chin) oraz wykonywanie dla wytwórców z tychże krajów prac jakie dotychczas wykonywaliśmy w Polsce na zlecenie przedsiębiorców z Niemiec. Może się też okazać, że uda nam się wykorzystać czas animozji między największymi wytwórcami na świecie do przedstawienia naszej oferty jako ciekawej i alternatywnej wobec doczasowych dostawców (np. niemieckich na rynku amerykańskim).
Piotr Soroczyński
Główny Ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej
Dyrektor Biura Polityki Gospodarczej KIG